W czwartek późnym popołudniem dostarczyłam mojemu przyszłemu dyspozytorowi papiery z prośbą o przekazanie je szefowi i tak do dzisiaj cisza...
Więc dzwonię do firmy czy je podpisał... bo jutro mija termin i muszę je dostarczyć do urzędu...
Ale jak się okazuje zapomniał...
I tak siedzę i nagle telefon, papiery podpisane mogę przyjechać je odebrać a że do firmy mam dosłownie
2 km to podskoczyłam.
Wjeżdżam na bazę, pustki, żadnego kierowcy nie ma, ulga, otwieram drzwi ogarnia mnie stres jeszcze jak zobaczyłam żonę szefa, pomyślałam że zapadnę się pod ziemię jakoś wolę gadać z facetami :) no i pytam jak tam z papierami, mówią że ok tylko trzeba ustalić od kiedy zaczynam, no mi to całkowicie obojętne bo i tak całymi dniami siedzę w domu a ileż już to można więc pada propozycja przyuczenia od jutra, ja na tym przystaję a pracę formalnie zaczynam od 4 czerwca :)
Ekspresowo to wszystko jakoś załatwiam.
Choć kierowcę z którym będę jeździła znam to i tak się stresuję :D
pozdrawiam was serdecznie
EWELINA
zycze pani powodzenia . trzymam za pania kciukiaby pani wytrwala jako kierownik swojejk drogi zyciowej!
OdpowiedzUsuńmiło, miło :))) zatem 3mam kciuki za przyuczenia i oby jak najmniej stressingu :)) i już info z trasy ;))
OdpowiedzUsuńnom powodzonka :)
OdpowiedzUsuńNo i czekamy na informację jak tam poszło:D
OdpowiedzUsuńBajo.
czekam na relacje i nic
OdpowiedzUsuńNo już miesiąc czekamy na posta... Weź usuń tego bloga skoro nie masz ochoty być na nim aktywna...
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze to tylko ilosc pracy jest powodem braku aktywnosci. Czekam na kolejne posty. Powodzenia!
OdpowiedzUsuń